środa, 5 września 2012

Źródło życia

Mówią, że Bóg milczy. Ale to nieprawda. Bóg nie milczy. Daje nam swoje Słowo, swojego Syna, Eucharystię. Jest to Słowo, które Bóg wypowiada do nas. Słowo, na które odpowiadamy swoim życiem. Myślą, mową, uczynkiem, zaangażowaniem.

Słowo Boga, jakie daje nam w Eucharystii jest o wiele bogatsze od tego, jakie możemy przyjmować w Biblii czy jakimkolwiek, przechodzącym przez człowieka, medium. Jest to bowiem Słowo, rzekłbym, bardzo ukonkretnione. Jest to Ciało Jego Syna. To już nie jest coś, co ma zmienić naszą mentalność, skutkiem procesów zachodzących w umyśle. Ono ma zmienić nas bezpośrednio. Jest jak, rozumując językiem komputerowym, obszerny serwis pack, który zostaje nam podany bezpośrednio do naszego systemu operacyjnego. Na ogół (poza wlaniem - ostatnio Frossard) nie jesteśmy w stanie przyjąć go w całości. Więc zmienia się tylko fragment naszego jestestwa. Stajemy się jednak inni i przy kolejnym otrzymaniu, możemy już przyjąć większy fragment tego błogosławionego Słowa.

Liczą się nasze uczynki. Jest to najdobitniej przedstawione w przypowieści o Sądzie Ostatecznym. Ludzie, którzy są tam sądzeni, mają swoje koncepcje, jednak okazują się one mało istotne. Nawet więcej, nie powodują zmiany ich postępowania, bo oni sami nie widzą żadnej korelacji. Pytają: Kiedy Cię widzieliśmy głodnym, spragnionym, nagim i w więzieniu?
O, tak, liczą się uczynki. Te zaś wypływają nie z ich natury, tylko ze współdziałania z Łaską. Są więc to owoce Łaski, a one przychodzą niezależnie od "czasu na owoce". O owocach Łaski mówi św. Paweł.

Łaska, aby być widzianą w swoich owocach, musi przepływać przez człowieka bez przeszkód. Współpraca z Łaską polega więc na oczyszczaniu. Ideałem jest tutaj Matka Teresa. Była tak bardzo pozbawiona egoizmu, że nie widziała Łaski przez nią przepływającej. Czuła się więc opuszczona przez Boga i w nocy ciemnej, bo nie było w niej nic, co mogłoby (przepływającej przez nią) Łasce stawić opór i ją jej ukazać. Ale wszyscy inni widzieli to dobrze i była dla nich świadectwem wielkości Boga i jego Łaski, która wielkim strumieniem przez nią płynęła. I cały czas ją od niej brali, brali, brali... Bo pokarm ten nie jest dla nas, ale zawsze dla innych.

Można więc się domyślać, że gdy taki święty jest otoczony innymi świętymi i Łaska boża rozlewa się wokół niego, jest jak kryształ zanurzony w płynnym świetle, wciąż dopełniający się nim i wciąż gotowy je przyjmować. I myślę, że tym właśnie jest Niebo i Zbawienie, gdy święci, całkowicie otwarci na Łaskę, są w niej zanurzeni i bez przerwy i coraz bardziej nią wysycani, nigdy nie tracąc swojej tożsamości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz